Mistrzostwa Polski MTB, Srebrna Góra, 11.09.2021

Szalone rzeczy są tym co nas napędzają, dają tą odrobinę pieprzu do potrawy zwanej życiem. Gdy nie ma tego czegoś, każdy dzień staje się taki sam, staje się nijaki.

Jak szaleć to szaleć. W weekend, 11 września 2021, wystartowałem w Mistrzostwach Polski w Maratonie (MTB). Wynik, był mi z góry znany i nie łudziłem się, że mam szansę aby coś zdziałać, aby otrzymać koszulkę. Celem był najdłuższy dystans na maratonie MTB, pierwszy raz w życiu. Sprawdzenie siebie, swoich możliwości.

Trasa którą mieliśmy pokonać liczyła 77km i ok 2400m przewyższenia. Dla zobrazowania, asfalt na Święty Krzyż od bramy do klasztoru ma 2km i ok 110m przewyższenia. Oczywiście były też krótsze dystanse, które normalnie wybieram.

Wraz z całą śmietanką polskich zawodników ustawiłem się na starcie. Aby najlepszym nie utrudniać walki o tytuł, zawodnicy ze specjalnymi punktami (najlepsze 10 osób) startowało z sektora “0”, z sektora “1” startowali wszyscy z licencjami (w tym i ja). Sektor “0” i “1” startowały jednocześnie. Był jeszcze sektor “2”, startował z lekkim opóźnieniem względem nas, w tym sektorze ustawiali się zawodnicy bez licencji.Na dzień dobry witał nas podjazd 4km i ok 200m przewyższenia. Całość asfaltem i brukiem, technicznie bardzo proste, trzeba było “tylko” trzymać tempo. Tempo które jest słowem kluczem, na takim dystansie. O ile na krótszych, można naprawdę spokojniej pojechać, o tyle na tym najdłuższym, nawet na końcu – trzeba cisnąć, aby zdążyć w limitach czasowych (w tym dniu zamknięcie trasy miało nastąpić po 7 godzinach od startu najdłuższego dystansu).

Całość trasy technicznie względnie prosta. W pierwszej części wytrzymałość się tylko liczyła (to była główna część dla pozostałych dystansów). W drugiej części było trochę technicznych podjazdów i zjazdów (dużo z nich jechał tylko najdłuższy dystans). Niektóre podjazdy miały w sumie 10km długości. Ostatni zjazd – mega fajny (bo meta jest tuż za nim 😃). Jednak po całości trasy ręce mi już trochę nie trzymały jak bym chciał i jechałem zdecydowanie bardziej zachowawczo niż potrzeba. Z drugiej strony – nie miałem bardzo szansy aby zdobyć lepsze miejsce, więc to był drugi argument aby nie ryzykować.

Bardzo stromych zjazdów czy podjazdów nie było dużo. Większość z nich była szeroka, szybka. Największym problemem była luźna nawierzchnia i zamykające się, ślepe zakręty (wygląda to tak, że początkowo widzimy lekki łuk, a w środku zakrętu pojawia się nagle mocny skręt nawet do 90-120 stopni). Co oczywiste – na zewnątrz przepaść. Wylecieć z takiego zakrętu jest prosto, a sądząc po śladach hamowania w wielu miejscach – wielu się ratowało w ostatniej chwili.Z technicznych fragmentów, warto wspomnieć singiel Czeszka. Ależ to porypane było. Singiel w górę wąskim trawersem, z ogromną ilością dużych kamieni. Nawroty, że koło stawało mi do pionu. Później zjazd wcale nie lepszy. Wąsko, duże kamienie, korzenie i luźny piach, a to wszystko na dużym spadku i pomiędzy wąsko rosnącymi drzewami. Dla mnie najgorszy, najbardziej techniczny, fragment trasy.

Myślę, że trasa warta jest tytułu. Zwycięzcy naprawdę solidnie musieli się wykazać siłą jak i technikom.

Największym zaskoczeniem, dla mnie, było gdy w okolicy 40km nagle przede mną pojawiło się kilka dziewczyn. Naprawdę nie mogłem zrozumieć jak one dały radę na tych podjazdach co były wcześniej być tyle z przodu, a tutaj nagle zwolniły. Przez chwilę o tym myślałem, i nagle mnie olśniło: „pewnie gdzieś się złączyliśmy z którymś krótszym dystansem i to są osoby z niego”.

Bardzo przyjemnym momentem było, gdy pojawiły się zjazd, może nie trudne, ale też nie bardzo proste. A na nich zawodnicy z innych dystansów jadą bardzo wolno, zachowawczo. W momencie gdy udało się ich wyprzedzić i polecieć swoim tempem. Wtedy pierwszy raz, od wypadku w Chęcinach w 2018, pomyślałem, że naprawdę zjazdy sprawiają mi przyjemność na nowo. Przestałem się ich tak bardzo bać, fajnie się na nich bawię, fajnie się jedzie. Acz czuję szacunek do nich, myślę o linii, myślę o konsekwencjach.

Trochę statystyk:
Miejsce open: 207;
Miejsce w kategorii: 35;Ale to było do przewidzenia.
Dystans: 78.18km
Przewyższenia: 2,566m
Czas jazdy: 5:39:54
Średnia prędkość: 13.8km/h
Można sobie całość obejrzeć tutaj: https://www.strava.com/activities/5942562437

Tak przy końcowi, wiecie jak przyjemnie się jechało po singlach w Srebrnej Górze? Część byłą faktycznie trudna, ale część to nawet dla dzieci było dostępne. Nawet nie wyobrażacie sobie jaki potencjał turystyczny nasze województwo traci, z powodu że nie ma czegoś takiego u nas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę dokończyć równanie: * Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.