Czytając pierwsze rozdziały „Syna marnotrawnego” miałem ochotę wrzucić ją do pieca, akcja flegmatyczna momentami nudna, lecz czytałem dalej – wątek wydawał się dosyć ciekawy: potwór Frankenstein jest postacią historyczną i nadal żywą, żyjącą w Nowym Orleania… W połowie książki akcja zaczęła robić się naprawdę ciekawa i już nie miałem ochoty jej odłożyć – tylko przeczytać z zapartym tchem do końca.
Zakończenie zostawiło za sobą bardzo dużą chęć poznania dalszego ciągu i chcąc nie chcąc musiałem zakupić drugi tom („Miasto nocy”) i zobaczyć co było dalej – akcja przybrała trochę tempa, jednak liczyłem na coś zdecydowanie szybszego i jak na horror więcej krwi… Muszę przyznać, że drugi tom od początku czytało się lekko i przyjemnie, acz w napięciu – kiedy wreszcie… tutaj nie napiszę aby nie zabierać przyjemności z czytania.
Czy polecam? Cóż, główne założenie książki jest intrygujące, akcja czasami ociężała a czasami naprawdę ciekawa. W gruncie rzeczy, bardziej czuję niedosyt i czekam na trzecią część (która być może w tym lub przyszłym roku wyjdzie w języku Polskim) – chcę wiedzieć kto wygra.
Jeśli uda Ci się drogi czytelniku przejść przez pierwszą połowę pierwszego tomu, reszta jest tych książek jest względną przyjemnością – a raczej z ciekawości co było dalej czyta się dalej 🙂.