Zwift i program „Build Me Up” – moja ocena

Kilka słów wstępu
Zacząłem od ok miesiąca różnej jazdy na Zwift od zwykłego zwiedzania po jakieś wyścigi. Później test FTP, trochę spokojnej jazdy i jazda z programem.
Mam świadomość, że FTP na trenażerze może być nic nie warte, ale oba testy FTP robiłem na tym samym trenażerze, rowerze itd. Nie chodzi o wartość, ale przyrost.

Program
Zacząłem z FTP 250W.
Program podzielony jest na 4 części, gdzie każda z nich jest rozdzielona przez „Pedaling drills” oraz spokojniejszy tydzień.
Pierwsza część – lekka, wprowadzająca.
Druga część – cóż, początkowo podniosłem poziom trudności o 5% bo za lekko, w drugiej części stał się trudniejszy (albo tak się stało na skutek oddania krwi ( ͡° ͜ʖ ͡°) ).
Trzeci zestaw – to już było ciężkie, często jeździłem powyżej FTP. Tutaj miałem ochotę kilka razy powiedzieć „pass”. Jak się jednak przetrwało pierwszy interwał, dalej było z górki.
Kończymy częścią 4, czyli jeden trening przygotowawczy + test FTP.
Początkowo jazdy były jakieś 3 razy w tygodniu, na końcu 5. Końcówka była niesamowicie intensywna.

Całość programu jest pokręcona, zagmatwana. Częste, krótkie interwały, ogromne zmiany kadencji. Gdybym miał część z nich nawet opisać zaraz po treningu, nie dałbym rady.
Czasami napisali fajny opis po co tak jedziemy, po co to ćwiczenie. Ale czasami to było strasznie naciągane.
Opuściłem tylko 1 trening, na rzecz jazdy na zewnątrz. Pozostałe zostały wykonane na maksymalną ilość gwiazdek.

Efekty
Są dwa mierzalne efekty tego programu:

  1. FTP – z 250W podskoczył na 262W (╥﹏╥) czyli tyle co nic. Jednak mniej się męczę, może przy tych 250W miałem jakiś lepszy dzień. Teraz wyższe moce jestem wstanie jechać na niższym tętnie – może to placebo lub kadencja.
  2. Kadencja. Oj tak, tutaj widzę zdecydowaną poprawę. Jak ostatnio patrzyłem, kadencję miałem w okolicy 75. Powyżej 80 miałem problem aby ja utrzymać. Teraz mam 85 i spokojnie na 95 wchodzę – mogę jechać z tą kadencją. Nie męczy mnie tak. Całkiem możliwe, że to jest właśnie przyczyna lepszego samopoczucia, lepszego czucia mocy.
  3. Tętno. Zdecydowanie szybciej spada po wysiłku. Poprzednio potrzebowałem dłuższej chwili abym zauważył spadek, teraz dosłownie chwila po wysiłku i leci w dół.
  4. Życie. Nie oszukujmy się, to tutaj właśnie powinno być widać efekty i widać. Na segmentach strava wpadają PR jak oszalałe, na chwilę obecną jeszcze jest zimno i zwyczajnie nie chce mi się cisnąć, a tu po każdej jeździe kilka PR. Średnia prędkość poszła w górę, przy czym tętno poszło lekko w dół. Trzeba jednak mocniej rozkręcić nogę po trenażerze, jest zupełnie inne odczucie obciążenia na zewnątrz a inne w domu.

Aktualnie w każdej jeździe mam PR i to w miejscach gdzie w zeszłym roku cisnąłem. Brakuje mi jednak czegoś, brakuje mi tej kropki nad „i”. Może to wspomnianego przyzwyczajenia się do trochę innego obciążenia niż ma to miejsce na trenażerze.

Wnioski
1. Uważam, że na poprawę mojej kadencji program miał ogromny pozytywny wpływ.
2. Uważam, że na poprawę mojej mocy program miał minimalny wpływ. Samo kręcenie na trenażerze miało by porównywalny efekt.
3. Uważam, że program jest fajny dla początkującego, ale dla średniego – średni, efekty nie koniecznie mogą być oczekiwane. Ja liczyłem na bliżej 300W niż wspomniane 262W, jak zobaczyłem ten wynik, to czułem się okropnie.

Czy polecę? Jak wspomniałem w pkt 3 – jeśli masz niską aktualnie moc, jeśli mało jeździsz – tak. Jeśli potrzebujesz poprawić jakiś konkretny element swojej jazdy (np jak ja – kadencję) – też można go zrobić.

Masz fajną kadencję? Masz moc, ale chcesz więcej? Nie, to nie jest program dla Ciebie.

Inne
Czytałem wpisy, widziałem filmy trenerów którzy mówią, że program ten nie ma sensu. Nie jestem trenerem, nie wypowiem się profesjonalnie. Z perspektywy zawodnika, osoby która to przejechała.
Jest prawdą, że 10-30s interwał nie ma sensu. Może treningowo tak, ale nie na drodze. Tylko, że znowu zupełnie inaczej czujemy to obciążenie na drodze, a zupełnie inaczej na trenażerze. Efekt mówi sam za siebie, coś się poprawiło ale nie moc. Są jednak głosy, że moc poszła w górę – ale z niskiej, bardzo niskiej.

2 komentarze do “Zwift i program „Build Me Up” – moja ocena

  1. A zastanawiałes się jakie miałbyś efekty gdyby identyczny czas poświęcić na jeździe video?
    Na Rouvy powiedzmy. Góry i pofałdowany teren. Nie wierzę żeby nie było efektu. I pewnie nie gorszy.

    • zwykłe jazdy robiłem w tym roku, listopad-grudzień. One nie dają mi motywacji. Ciężko jest mi zdefiniować co dzisiaj będę jechał. Wolę jechać normalny trening, gdzie wiem, że za 5,4,3,2,1 dostaję łomot na ileś tam czasu.
      W momencie gdy robiłem te zwykłe jazdy to czułem ogromne zmęczenie.

      W styczniu zacząłem z powrotem robić jazdy na programie – zrobiłem sobie kilka treningów i jadę je. Czyli już sam sobie układam.
      W zeszłym roku zrobiłem „active offseason” – rewelacyjny program, pomógł mi zrozumieć skąd jest powiedzenie „jeśli chcesz być szybki, musisz być wolny”. Tutaj wlokłem się bardzo, nie dokończyłem, ale było naprawdę spoko. Tylko, że miałem tą podstawę.

      W mojej ocenie tą podstawę da „build me up”. Bo poprawi kadencję i ogólnie pracę na rowerze. Oczywiście, Ty możesz tego nie potrzebować – ja potrzebowałem.

      Oczywiście, Ty możesz mieć większą wiedzę, samokontrolę czy wrodzony spryt – szybciej ogarniesz pewne rzeczy niż ja. Ja potrzebowałem tego planu i będę go bronił. Bo uważam, że jest przekombinowany, ale on dla początkującego będzie spoko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę dokończyć równanie: * Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.