Chyba najdłużej czytana książka. Ponad rok czasu zajęło mi jej przeczytanie. Być może dłużej, ale nie chce mi się dokładnie tego sprawdzać. Można się domyślić powodu – książka jest średnia. Początek nudny, za wiele się nie dzieje. Później jest tylko gorzej.
Jedna z postaci (Edmond Kirsch) odkrywa odpowiedź na pytania: „Skąd przybyliśmy? Dokąd zmierzamy?”. Odkrył on, jak wyglądał proces stworzenia człowieka i życia na ziemi, oraz w jakim kierunku zmierzamy, jakie są przewidywania na nasz rozwój. Następuje próba zablokowania prezentacji, odpowiadającej na to pytanie. A dalej, bohaterowie próbują uruchomić prezentację.
Lekki SPOILER!
To, że prezentacja zostanie przedstawiona, nie muszę chyba mówić.
Szczerze mówiąc, prezentacja mi się podobała. Odpowiedź na pytanie jest fajna. Nie do końca jednoznaczna (później to wychodzi). I to jest jedyny aspekt który mi się naprawdę podobał w tej książce. Dla możności obcowania z tą prezentacją, na usłyszenie odpowiedzi na pytania: „skąd przybyliśmy? dokąd zmierzamy?” warto przeczytać.
Natomiast poza tym fragmentem. Książka się wlecze, jest nieprzyjemna, trudna, niewciągająca, przewidywalna. Acz, jak już wspomniałem, końcówka jest nawet spoko.
W mojej opinii (lubiąc poprzednie części przygód profesora Langdona), książka ta jest bardzo słaba i tylko dlatego, że podobała mi się prezentacja. Książka ta dostaje ode mnie: 2/5.